|
Rano pobudka o 700. Widok na zewnątrz przed 700 był bardzo ciekawy. Kilka osób ze śpiworami na plecach maszerowało drużkami między domkami, pewni ktoś zapyta skąd to wiem, otóż też tam dreptałam… Tak czy inaczej wszyscy o godzinie 8.00 spotkali się na śniadaniu już spakowani i z myślą, że pokoje, które zajmowaliśmy są czyste (czyt. Po bałaganie jaki zrobiliśmy). Po śniadaniu z bagażami przeszliśmy do miejsca, w którym stał autobus, zapakowaliśmy się. Pojechaliśmy do Majdanu, gdzie czekała na nas wąskotorowa kolejka bieszczadzka. Po tym przejeździe pojechaliśmy do Ustrzyk Dolnych, gdzie poczęliśmy się wspinać na Połoninę Caryńską czemu przewodniczył nasz przewodnik Pan Jan Adamczyk (zwany Złotoustym). Ta połonina liczy sobie 1234 m n.p.m. Po wyjściu na samą górę ruszyliśmy inną trasą do Ustrzyk Górnych, gdzie czekał na nas autobus, którym pojechaliśmy na obiad. W restauracji okazało się, że czeka na nas herbata i pizza (osobiście nie polecam sosu chilly, gdyż jest naprawdę „mocny”). Po obiedzie wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy w stronę Sanoka. W tym czasie rozpętała się burza. W autobusie niektórzy spali, a niektórzy wręcz przeciwnie, np. grali w karty, a nagrodą było zaśpiewanie czegoś do mikrofonu który znajdował się w autobusie. Każdy występ był serdecznie oklaskiwany i podziwiany. Następnie odbyły się wzruszające podziękowania. Skoro piszę to krótkie sprawozdanie z naszej cudownej wycieczki chciałabym podziękować przewodnikowi, który oprowadził nas po Połoninie Caryńskiej i wszystko wyjaśnił, wszystkim opiekunom za cierpliwość, wyrozumiałość i w ogóle za całokształt pracy włożonej w tą wycieczkę oraz przede wszystkim osobom bez których ta ona by się nie odbyła czyli klasie 1f i 2c. Bez wątpienia wycieczka była udana i niezapomniana. Wszystkim takiej życzę. Ania i Izia |